Czego oczekujesz po komunistach

Świetne porównanie... państwo w którym jeżdżą tony rowerów i zwyczajowo rower ma więcej do powiedzenia na drodze niż samochód. Dziwne, bardzo dziwne, że nie mają tam problemu z parkowaniem setek aut

U nas jest zbyt wiele aut na ilość miejsc parkingowych. Miejsca parkingowe w postaci porządnych parkingów powstają bardzo ślamazarnie, a alternatywy nie ma. Są może i ludzie, którzy zdecydowali by się nawet na rower, tyle że u nas w kraju ktoś im go ukradnie zaraz.

Każdy, kto uważa że dla chcącego nic trudnego niech w dużym mieście spróbuje pobawić się w kuriera. Miejsc parkingowych jest deficyt - to nie usprawiedliwia stawiania auta byle gdzie i byle jak, ale też powinno usprawiedliwiać pewne lekkie nagięcia takie jak chociażby parkowanie bardzo blisko przejścia dla pieszych czy skrzyżowania (co nie oznacza, że na nich, bo to już jest właśnie IMO przegięcie).

Nie wiem co Ci tak wesoło, w Holandii na 1000 osób jest więcej samochodów niż u nas. Nawet rocznie kupują więcej nowych aut, a są kilka razy mniejszym krajem.



A samochodu nie da się ukraść? Jak ktoś widzi same argumenty na przeciw to jest jak jest.



Kurier nie parkuje na 8h tylko na chwilę, dostarczy paczkę i jedzie dalej. A zgadzam się, że miejsc jest za mało i powinny powstawać głównie podziemne, bądź niezbyt rażące kilkupiętrowe parkingowce.
A parkowanie przed samym przejściem jest zabronione nie dla zasady, tylko by nie stwarzać niebezpieczeństwa dla pieszych i nie ograniczać widoczności innym kierowcom.

Moim zdaniem lepszym przykładem jest Berlin, tam samochodów jest mnóstwo, ale albo kultura jest inna, albo jednostki odpowiedzialne za porządek są efektywniejsze

Tylko ilość aut na mieszkańca nie przekłada się na to w jaki sposób te auta są używane i dlatego w centrach miast dominują praktyczne rowery.

Pracowałem przez 2 lata po Radomiu (miasto ponad 200 tyś mieszkańców więc nie jest to metropolia) wożąc zaopatrzenie do komisów. Jeździłem po całym mieście, gdzie auto gdzieś zaparkować musiałem na nieco dłużej niż kurier. I miejsca parkingowe "na kuriera" znaleźć łatwo, bo na 2-3 minuty na upartego można wszędzie stanąć przy odrobinie farta. Jednak jak musiałem załatwić coś bardziej czasochłonnego i zaparkować auto na kilkanaście czy kilkadziesiąt minut to w 75% przypadków stawałem tam gdzie nie można (czytaj np. wszelkie parkingi prywatne "tylko dla mieszkańców" "tylko dla klientów serwisu" etc. etc. ).



Jest to o czym wspomniano - tony rozmaitych parkingów na których można zostawić auto. U nas dopiero to powstaje, bądź - tak jak z tego co wiem w Radomiu - dopiero o tym perspektywicznie się myśli. Okazało się, że wprowadzenie stref płatnego parkowania w żaden sposób nie zminimalizowało problemu z miejscami parkingowymi. Kasa do budżetu wpływa ogromna, a kto autem ma przyjechać ten i tak dalej przyjeżdża. Nie ma pustek na mieście, bo trzeba zapłacić parę zł i ludzie wsiadają w autobus. Dlatego dopiero powoli, jak problem sam się nie rozwiązuje zaczyna się myśleć o rozwiązaniach bardziej skutecznych - parkingach wielopoziomowych. Niestety póki co chyba tylko w Warszawie widziałem, żeby poważnie zaczęto się za to brać chociaż też nie wiem na jaką skalę.

A druga kwestia to parkowanie na osiedlach, między blokami etc. Prawo budowlane jest tak stworzone, że miejsca parkingowe na "osiedlach deweloperskich" są dosyć ograniczone i nieco oderwane od rzeczywistości. Więc na osiedlach budowanych w latach 80' czy nawet 90' problem ten jest jeszcze większy, gdzie liczba miejsc parkingowych jest taka sama a aut przybyło masa. A spółdzielnie czy inne odpowiedzialne jednostki zazwyczaj jeśli się da dorobią parę miejsc, ale nie tyle by rozwiązało to problem.

Jasne, mamy stado buraków, którzy nawet przed pustym marketem parkują na trawniku po skosie byle jak. Ale ludzie, o których piszemy - parkujący naginając nieco prawo, ale jednak z głową stają tak bo nie mają wyjścia. Takie są realia i jeżeli nie tworzy się nowych miejsc parkingowych, to któreś z aut wreszcie musi stanąć na tym kawałku trawnika, przy pasach czy skrzyżowaniu.

Facet od planowania przestrzennego mówił coś wręcz przeciwnego, obecnie w Polskich miastach infrastruktura drogowa + miejsca postojowe zajmują zbyt dużo miejsca, w skrajnych przypadkach nawet ~50% całej powierzchni miasta.
To jest chora sytuacja.
Spójrzcie jak wiele auto segmentu D i powyżej jeździ u nas po miastach i jak mała liczba skuterów i rowerów i porównajcie sobie to do zachodnich miast.
Problem leży w mentalności Polaka który jak kupi już sobie wymarzone auto to będzie nim jeździł wszędzie bo jeżdżenie rowerem czy skuterem jest dla biedoty a nie będzie się gniótł z plebsem w autobusie/tramwaju/metrze.
W Berlinie/Barcelonie/Paryżu/Rzymie nawet jak kogoś stać na wielkiego SUV'a to wybierając się w miasto zamiast RR weźmie Smarta/Fiata Pandę co widać bo w większych metropoliach sporych aut praktycznie się nie spotykaalbo jeśli nie musi być oficjalnie ubrany to na skuter czy rower, u nas nie, stać mnie na X5 to będę nim jeździł wszędzie żeby wszyscy widzieli jaki jestem bogaty.

Bo problem w tym, że ktoś kto pracuje w centrum i przyjeżdża na 8h samochodem i blokuje miejsca cały dzień, nie ma żadnej rotacji. A jakby takie osoby przyjeżdżały komunikacją miejską czy rowerem to miejsc byłoby dużo więcej. Teoretycznie dojazd do centrum transportem zbiorowym jest dobry, chociaż w praktyce nie zawsze tak jest, ale można to zmienić. Nie każdy dojeżdża do pracy w centrum z obrzeży miasta czy nawet z innego miasta. Niektórzy mają po 5km i to jednym autobusem.
No, ale właśnie, każdy musi przyjechać samochodem bo go ma, a centrum miasta, a tym bardziej ilość miejsc parkingowych nie jest z gumy.

Dżony nie do końca się zgodzę. Np. w Krakowie samochód póki co jest mi zupełnie zbędny. Wynika to z komunikacji miejskiej, która działa świetnie - można na tyle manipulować nią, że wszędzie można dojechać bez czekania na przystankach a do tego często szybciej niż autem, szczególnie gdy omija nas problem parkowania.

Jednak w mieście takim jak Radom nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez auta, dlatego że w 90% lokacji by się dostać autem schodzi a) dużo szybciej b) sieć jest tak rozwinięta, że czeka się czasem i pół godziny na przystanku, a i tak potem trzeba dużo czasu przejść na pieszo, więc komunikacja nie jest realną alternatywą.



Tak, tylko właśnie mowa o mało efektywnych parkingach "płaskich", gdzie jego powierzchnia nie oznacza dużej ilości aut. Dlatego parkingi wielopoziomowe mają dopiero realny sens, albo podziemne.



Jasne, ale nikogo nie zmusisz do tego. Dlatego jak napisano już pracodawcy w niektórych krajach też mają na to wpływ. Dlatego, że miejsce parkingowe nie staje się problemem dla miasta, ale dla pracodawcy, któremu pracownik się spóźnia bo szuka miejsca parkingowego. I tak duże firmy tworzą parkingi pod siebie, a mniejsze - oferują pracownikom często w ramach pensji darmowe bilety na komunikacje miejską czy też związane z tym dodatki, gdzie dzięki temu pracownik sam z siebie woli przyjechać tą komunikacją gdy widzi dla siebie realną korzyść. U nas to bardzo rzadko spotykane rozwiązanie, bo jest też inna kultura z tym związana.

Nie przekonałeś mnie. Jeżdżę codzinnie autem po Warszawie bo:
1. tak jest szybciej
2. tak jest wygodniej
3. niewiele drożej niż komunikacją
4. bo moja chłopska mentalność podpowiedziała mi, że lepiej gdyby mój siwiejący już łeb nie zmokł na przystanku i gdybym siedział zamiast stac bo napierdziela mnie operowane kolano
5. nie mam gdzie trzymać roweru
6. jazda skuterem po Warszawie to samobójstwo

Prawda jest taka, że to nieja mam się czuć w obowiązku zostawiać samochód pod domem ale raczej miasto powinno mnie do tego zachęcać, i to raczej nie metodą kija (mandaty, odholowywanie, stawianie durnych słupków) ale marchewki (tanie bilety, parkingi przy węzłach komunikacyjnych - na mojej trasie tego nie ma)

I to jest właśnie sedno całej sprawy.

Autem zawsze jest lepiej/wygodniej. Gdyby tak nie było, to ludzie by nie wydawali kasy na paliwo, nie marnowali czasu na parkowanie i wybrali alternatywę. Dlatego póki nie będzie jakiś korzyści, to ciężko będzie ludziom auto porzucić.

Co do wielkości auta i miasta - oczywiście, że często w miastach (W-wa np.) widać duże auta. Średnio od Passata B5, przez tony Audi A6 i podobnych. Tyle, że najczęściej jest to jedyne auto w rodzinie. Ludzi nie stać, żeby utrzymywać duże auto, do tego małe do miasta i jeszcze pewnie trzecie, dla żony. Jest jedno auto, które musi ogarniać wszystko i dlatego wybierane jest większe, typu kąbi / suw.

W Warszawie parkingi PR są wszystkie zawalone, na dojazdówce z Piaseczna wywalili 400-miejsc i zadowoleni. A ile potrzebna na tej jednej trasie - a tak koło 5000-miejsc może by coś zmieniło (miejsce akurat jest, nie wiem na co czekają). Oni wywali jeden, dwupoziomowy przy metrze i zadowoleni. I tak jest na każdej trasie wjazdowej do Warszawy. Teraz planują dołożyć bus-pas kosztem pasa ruchu - będzie sajgon.

Byłem i to przez mniej więcej pół roku
Porównując Rotterdam do Amsterdamu pokazujesz swoją ignorancję. To miasto po wojnie wyglądało jak Warszawa. Kupa gruzu i nic więcej. Zostało totalnie zniszczone. Odbudowane zostało na styl nowoczesny. Nie ma tam wąskich uliczek jak w pozostałych miastach Holandii. Wyjątkiem jest Delfshaven, odbudowane po wojnie jak nasza starówka warszawska. Jednak tam tych uliczek jest aż... 3 (co ciekawe, nawet tam są miejsca do parkowania). Uliczki osiedlowe, nawet jednokierunkowe, są na tyle szerokie, że po obu stronach są miejsca parkingowe. Mieszkałem właśnie w Delfshaven i zjeździłem całe miasto. Poruszałem się głównie samochodem, bo miałem firmowy. I nie pieprz mi o rowerach, bo w R'damie nie ma ich tak dużo. Owszem, Amsterdam czy Haga to inna bajka. Jednak R'dam jest wzorem, jak można zbudować nowoczesną i przyjazną kierowcom metropolię.

Nie byłem w Holandii, a jedynie sporo zdjęć widziałem i Rotterdam nie odbiegał od innych miast. Nawet w nowocześnie odbudowanym Rotterdamie jak to określiłeś podejście do miejskiej przestrzeni jest zupełnie inne niż w Polsce i w krajach na wschód.

Stanął nieco na wylocie z tunelu i w ramach wdzięczności jakiś lokalny RR spuścił mu powietrze z wszystkich kół:

Lokalny RR

Walcz, walcz, bojowniku o lepsze jutro

Niedzielne popołudnie, parking przy galerii handlowej prawie pełny, a tu takie coś. Nie mogłem się powstrzymać przed cyknięciem mu zdjęcia. Jak ktoś ma konto na świętych krowach to może wrzucić

Mistrz!
Chwilę później ten z Mini dostał mandat, Passata odholowali.

Czyżby to było obok Korony? Niech zgadnę: niedzielne handlowanie przy młynie i jego klienci
Podobne "kwiatki" związane z parkowaniem można spotkać w niedziele w okolicach Świebodzkiego.