Szukam jakiegoś małego paździerza w dieslu do miasta.
Wymagania: diesel, mniejszy niż kompakt (czyli segment b), tani w zakupie (do góra 3.5k).
Wasze typy? Bo ja już kołowacieje.

Astra F 1.7 kur*odiesel od Isuzu.

Generalnie takie auto to masochizm, ale jak koniecznie chcesz diesla to szedłbym w coś takiego ewentualnie jakaś Fiesta diesel ewentualnie Corsa. Coś mniejszego innego w dieslu, to pozostają jakieś egzotyki. Generalnie strzelam, że masz ropę ogarniętą po kosztach? Bo jeśli nie to kupowanie takiego małego auta z traktorem skończy się tym, że za dwa miechy będziesz miał parkinsona

Białystok jest rozkopany, tam się nie da szybko jeździć. Z dwa lata jeszcze będą przebudowywać główne skrzyżowania, a kto wie ile jeszcze czasu zajmie im reszta. A i podejrzewam że będzie jeszcze gorzej niż jest teraz. Więc po co mi V8?

Przeciwwskazania? Po za tym astra za duża, potrzebuję coś pokroju corsy, fiesty żeby móc się wciskać wszędzie tam gdzie astra nie wlezie (nie no żart. stara astra i tak jest rozmiaru dzisiejszych punt czy cors..) Pytam bo te wszystkie daremne opinie w necie już mnie nudzą. Szukam innego, pewniejszego źródła informacji.

Astra za duża

Sorry, ale Corsą szczerze mówiąc bałbym się jeżdzić szybciej niż 30 km/h, ale ja mam awersję do małych aut i klasa kompaktów to dla mnie minimum i też nie każda, bo Civic jest nadmuchany, a w Astrze już też mi jest za ciasno.

Generalnie rozumiem, że szukasz praktycznego auta do miasta, małego i mało paliwożernego, ale w tamtych latach to diesle się głównie wpychało do furgonetek, i te które jeżdżą w osobówkach szczególnie takich gabarytów to są traktory - delikatnie powiedziane. W tej klasie aut prawie nie ma wytłumienia i wygłuszenia i szczerze mówiąc komfort jazdy nawet nie jest zerowy. Ja po jeżdżeniu nawet Astrą F w dieslu po godzinie czasu wychodziłem jakby ktoś mnie z pralki po wirowaniu wyciągnął.

Generalnie szukasz auta do 3,500 więc rada jest prosta - poświęć 3 dni, pojeździj wszystkim co dostępne jest na Twojej dzielni do kupienia i sam ocenisz w czym się jakoś czujesz. Auta w tym budżecie tej klasy generalnie jeżeli chodzi o awaryjność i ceny to jeden pies, bardziej warto upolować fajny egzemplarz który Ci podejdzie a tego bez jazd testowych nie zrobisz. Od czytania opinii po necie tylko łeb się lasuje niepotrzebnie. To nie auto za 50k ani jakiś egzotyk, żeby koszta eksploatacji i usterkowość jakoś się drastycznie różniły (chyba, że kupisz Alfę 145).

W sumie logicznie mówisz. Czas na oględziny lokalnego rynku. Co do komfortu to i tak mam wywalone w tej chwili, szukam czegoś co będzie przede wszystkim tanie.

Tyle, że w tym budżecie wbrew pozorom da się kupić w miarę cywilizowane auto. A Corsa to nawet młodsza za 10k dalej oferuje komfort mniejszy, niż 5'er za połowę tej ceny z lat 80' Za 3500 możesz upolować coś w stylu Primery/Vectry A z gazem i masz proste w naprawie pełnowymiarowe auto, a nie taczki. Kumpel 3 lata temu kupił Volvo 440 z gazem za 2700 i poza amorami było w pełni sprawne, do tego na trasie leciało się nim 160 km/h i w środku cisza spokój, mimo że to dosyć mały model jak na Volvo. Pojeździj różnymi autami i zobaczysz, że za auta najmniejszej klasy mocno się przepłaca, a przy tak starych autach koszta użytkowania jakoś spektakularnie się nie różnią, czy kupisz dajmy na to Corsę, Astrę czy Vectrę. Bardziej kwestia farta konkretnego egzemplarza. Bierz Espero.

Z gazem to się waham bo nie wiem czy mi serwis się zwróci z paliwem bo przebiegi będą wręcz mizerne, a gaz to jednak dodatkowe elementy które mogą ulec awarii, jednak jest brany pod uwagę. Sumując, po prostu muszę się rozejrzeć co oferuje lokalny rynek.

Mam znajomego, który jeździ autem najbardziej budżetowo jak się ta - kupił Vectrę A za grosze, robi przy niej tylko takie rzeczy, które ją unieruchamiają. To już jego trzecia Vectra i generalnie każdą po jakimś czasie sprzedaje dalej. Każda z nich miała gaz i jakoś jeździła, na pewno generując mniej kosztów niż obecne ceny ropy. Bycie upartym na ropę bym rozumiał, gdybyś miał wachę za grosze na fakturę albo od tirolotów, tak to gaz wyjdzie taniej i przede wszystkim jak auto dotrwa zimy to powodzenia z ropniakiem

Z małych tanich toczydeł w tej cenie warto się zainteresować Suzuki Swiftem 1.0. Co prawda 1.3 jest dużo fajniejszy, ale jak ekonomia to priorytet.
Jest w czym wybierać. Solidne, trwałe samochody.

Tylko jeszcze raz - to jest tanie toczydło i tyle.

Ropę bym odpuścił w takiej cenie. Zaoszczędzisz coś tam przy dystrybutorze, żeby wydać na części.

Pierwsza sprawa ile Cię pociągnie Oc? Czy masz zniżki albo czy możesz skorzystać z kogoś. Bo w takim budżecie koszt Oc może być znaczący. Swift 1,0 jak zdrowy to megaoszczędny i godny polecenia, ale trzeba dobrze go sprawdzić bo lubi być w końcowym stadium rozpadu (rdza), choć na pierwszy rzut oka wygląda, że jej nie ma. Za tę kasę i do miasta ciekawe może być srejczęto 1,1 z gazem. W miarę świeże i bezawaryjne toczydło. No chyba, że nie przeszkadza Ci, że auto jest w agonalnym stanie technicznym to może być coś większego i starszego

OC mam już wliczone w budżet. Doszedłem do wniosku że postaram się upolować jakieś fajne e30 1.6 z gazem bez rdzy a później z czasem modzić i może swap jakiś na m50b25, a tymczasem się jakoś przekulam. case closed.

Szczerze to w takim budżecie nie skupiał się na żadnym konkretnym modelu tylko brał to co jest w najlepszym stanie Szukaj czegoś z nieśmiertelnym 1.9D Peugeot/Citroen w przypadku VW 1.6 D.

Szczerze to obecnie cięzko o coś sensownego na rynku za małą kasę, szukam teraz z kolegą auta do 6 tyś i oglądaliśmy już trochę samochodów i jeżeli mechanicznie super to malowany dookoła, jeżeli dobry stan karoserii to mechanika padlina ...

E30 to już baza na youngtimera - mega wóz, ale w tym budżecie to same trupy Tu żeby się nią zaopiekować trzeba by mieć z 10k żeby to miało ręce i nogi. A do tego taki wóz z motorem 1.6 mija się z celem, bo poza tym że będziesz miał stare BMW to wiele nie wyniknie i nie mówię, że od razu trzeba mieć 200 KM pod maską i upalać bokiem, ale pure BMW musi mieć 6 garków. A kupować starego trupa z 1.6 w gazie i udawać konesera jakoś mnie nie przekonuje

1.6 będzie i tak na wylocie. M50B25 są i tak bardo tanie, a później można nawet będzie m52b28 załadować na plug n play bo wszystko będzie już przygotowane po pierwszym swapie.

po za tym gdybym miał szukać trupa z dislem (bo już odpuszczam poszukiwania tego cuda o którym wcześniej pisałem) to już lepiej jak poszukam czegoś co przynajmniej może być solidną bazą do rozwoju.

SWAP to nie tylko wrzucenie nowego motoru i jazda. Przy takiej różnicy mocy i masy warto zadbać o zawias, hamulce i całą resztę, żeby to miało ręce i nogi więc żeby to nie był drut-ulep to koszta, które zakładasz pomnóż razy 3.

Nie musisz mi tego mówić. Fundusze się znajdą. Na pierwszy ogień pójdzie pewnie blacharka, później mechanika nie związana z silnikiem, później silnik itd.

Mój sąsiad miesiąc temu puścił na żyletki E30, 1.8 na gazie. W takie stare auto trzeba naprawdę się poświęcić, a i znalezienie TANIO utrzymanego egzemplarza to zabawa na kilka miesięcy. Sąsiad teraz śmiga Sieną 1.2 za 1500 zeta i to jest może wyjście dla Ciebie - małe, tanie i mało pali, ma bagażnik a nie schowek na rękawiczki.

To racja,chyba lepiej byłoby się zastanowić nad innym modelem,nowszym rocznikowo i bardziej ekonomicznym niz powyższe BMW do którego i tak musiałbyś jeszcze sporo dołożyć,więc w mojej ocenie mija się to z celem.