Specjalizujące się w modyfikacjach ekskluzywnych samochodów Oakley Design ostatnio wzięło na celownik nowe 700-konne Lamborghini Aventador LP700-4. Jak jest efekt działania tunera z Wielkiej Brytanii?

Najmocniejsze seryjne Lamborghini jest już przerabiane przez kilka różnych firm tuningowych, ale i dla Oakley Design jest jeszcze miejsce na tym rynku. A miejsca tuner ten na pewno wiele nie zabierze, bo zamierza przygotować tylko pięć egzemplarzy swojego Aventadora, czym na pewno rynku modyfikowanych samochodów nie wypełni. Limitowana „produkcja” w Oakley to zresztą już swego rodzaju tradycja – wcześniej było i limitowane Porsche Panamera Turbo, i ograniczone do siedmiu sztuk Ferrari 458 Italia.

Tak jak w przypadku wcześniejszych wozów tunera, tak i przy Aventadorze mechanicy poczynili szereg zmian, które sprawiły, że ten samochód stał się naprawdę wyjątkowy.

Choć nadwozie Aventadora w większości zbudowane jest z kompozytów, jego niektóre elementy zostały wykonane we Włoszech z tworzyw sztucznych. Większość plastików Oakley wymienia na odpowiedniki z włókna węglowego. Na przykład wloty i wyloty powietrza w przednim i tylnym zderzaku osłonięto kompozytowymi listwami, które poprawiają przepływ gazu. Środkowa część przedniego zderzaka została wymieniona na nową.

Nowe są też otwory wlotowe za bocznymi oknami. Natomiast na wlotach za drzwiami zainstalowano nakładki, które łapią większą ilość powietrza. To jeszcze nie wszystkie nowe części. Cały dach, słupki, wyloty powietrza w pokrywie bagażnika i przed tylnymi kołami także są teraz z włókien węglowych.

Przedni splitter jest uformowany w taki sposób, żeby ustabilizować włoskiego byka w czasie szybkiej jazdy. Na podstawie badań w tunelu aerodynamicznym mechanicy zbudowali nieco dłuższy tylny dyfuzor oraz uznali, że idealny kąt pochylenia tylnego skrzydła, które daje się regulować od 0 do 45 stopni, wynosi 15 stopni. Przy takiej konfiguracji aerodynamicznej Aventador rozpędza się do 370 km/h.

Włoski bolid ma założone obecnie koła z felgami HRE o rozmiarze 9,5 x 19” z przodu i 12,5 x 20” z tyłu. Mimo że obręcze są większe od standardowych, ich komplet jest lżejszy od oryginalnego zestawu o 7 kg. Za kontakt z nawierzchnią odpowiadają opony Pirelli 255/35 na kołach kierowanych i 335/30 na osi napędowej.

Wspomniana wcześniej wysoka prędkość maksymalna nie byłaby możliwa do osiągnięcia bez modyfikacji jednostki napędowej. Normalna widlasta dwunastka o objętości skokowej 6,5 l rozwijała moc 700 KM przy 8250 obr./min. W tym motorze zmieniono centralną jednostkę sterującą i zainstalowano nowy, bardziej sportowy układ wydechowy z tytanowymi rurami i tłumikami o zmniejszonych oporach przepływu, który nie tylko pozwala wykrzesać większą moc z silnika, ale też jest lżejszy od fabrycznego aż o 36 kg!

Modyfikacje wokół motoru poskutkowały przyrostem mocy do 773 KM, a maksymalnego momentu obrotowego z 690 Nm do imponujących 784 Nm.

Być może zwróciliście uwagę, że powyżej nazwałem napędowymi kołami tylko te zamontowane z tyłu. Przecież seryjne Lambo ma napęd na obie osie. No właśnie, seryjne. W tym aucie natomiast usunięto całą część odpowiadającą za przekaz mocy na przód. Nie ma więc już ani wału napędowego z przodu, ani też przedniego mechanizmu różnicowego. Dało to ogromną oszczędność na wadze wynoszącą aż 72 kg.

Ostatni punkt programu to wymiana zawieszenia. Nowe części dostarczyła firma Intrax. Nie wiadomo, czy Aventador został obniżony choćby o milimetr.

Gotowy do jazdy samochód waży około 120 kg mniej od seryjnego, co jest bardzo dobrym wynikiem. Cena auta nie jest znana, ale z pewnością wszystkie z pięciu zaplanowanych sztuk zostały już dawno sprzedane.