Brak kontaktu z ubezpieczycielem - co zrobic?
Sprawa pozornie banalna - sąsiadka przetarła mi tylni zderzak, wgniotła go do tylniej belki, więc zrobiło się odkształcenie. Ubezpieczona jest w tow. Uniqa. Zgłosiłem szkodę - przyznali mi numer i... koniec. Od 3 tygodni brak kontaktu z Centrum Likwidacji Szkód. Dzwoniłem tam tysiące (spokojnie, jeszcze nie zwariowałem - połączenia wybiera komputer) i od godz 8 do 16 jest non stop zajęte. Powiodła się jedna próba na 19 dni dzwonienia non stop (numer był wybierany co 1 sek), ale nie było nikogo, kto mogłby mi pomóc.
Spróbowałem w centrali - obiecali, że się skontaktują ze mną i owszem - skontaktowali, umówili na konkretny dzień i... straciłem kilka godzin czekając na nich.
Sprawa jest błacha, szkoda minimalna, ale chcę sprzedać samochód (Nissan 350z) w stanie idealnym - dbam o niego jak wariat, zalewam Motulem, jest zadbany i nie chcę sprzedawać go w takim stanie. Przepadło mi już dwóch kupców (każdy chciał zniżki w okolicach 2 tyś. za przerysowany zderzak - żeby była jasnośc, tego praktycznie nie widać, ale wiadomo jak kupuje się samochód - ja również każde uchybienie traktuję jako okazję do negocjacji ceny).
Co mogę zrobić? Czy mogę sam zrobić zdjęcia i naprawić samochód (chcę go sprzedać przed zimą)? Koszta są minimalne, ale nie popuszczę im - traktują mnie niepoważnie, obiecują kontakt do 7 dni, a właśnie mija 3 tgd.
Czy są jakieś przepisy, które mogą zmusić UNIQA do reakcji. Samochód zarejestrowany jest na firmę - czy nawet przy tak niewielkiej szkodzie mogę obciążyć ich fakturą za wynajem innego samochodu? Powiem szczerze - w dupie mam zwrot pieniędzy, bardziej chciałbym ukarać nierzetelnego i nieuczciwego ubezpieczyciela. Czy mogę domagać się naprawy szkody od sprawcy w inny sposób? Lubię sąsiadkę i nie chciałbym jej sprawiać problemów, ale to nie ja uszkodziłem mój samochód, a cała biurokracja, telefony i marnowanie czasu spada na moją głowę. Z góry dzieki za wszystkie rady i pomysły